6.

Parę słów o żądaniu.

Przed ślubem obiecywał, a teraz znowu.... Znacie? Znamy.

Tobie się wydaje, że można sobie kogoś wychować. Ba, że to jest banalnie łatwe. Wystarczy czegoś zażądać i jeśli tylko mu na tobie zależy, to od razu się zmieni tak, jak ty tego chcesz.

A to wcale nie jest takie proste. Nie mówię, że człowiek nigdy się nie zmienia. Ale po to by się zmienił, on sam musi tego chcieć. Takie przed ślubem obiecywał... to klasyczny przypadek przyjęcia przez kogoś obcych sobie reguł gry i odrzucenia ich, gdy tylko ustały przyczyny, dla których te reguły zostały przyjęte. Jemu rzeczywiście zależało na tej dziewczynie - on się przecież musiał zmuszać do tego, by postępować tak, jak ona tego chce. Dla niego to była katorga! Ale jak długo tak można? Każdy prędzej czy później odrzuci zasady, które są wobec niego zewnętrzne (a brakuje środków przymusu do ich egzekucji). Tylko wtedy zmiana będzie trwała, jeśli człowiek uzna zasady wg których ma postępować za swoje. Inaczej nic z tego. On sam musi chcieć się zmienić. I w miłości nie ma innej drogi, by ktoś się zmienił. Tylko ta.

Ale pamiętaj: taki człowiek, który uznał swoją niedoskonałość, który chce się zmienić, jest jak dziecko. I jak dziecko oczekuje podania ręki, gdy się zachwieje (ale w żadnym wypadku kurczowego trzymania za rękę). I jak dziecko pragnie, by go pogłaskać po główce, gdy uda mu się zrobić pierwszy krok. Jeśli chcesz, by twój chłopak rzeczywiście się zmienił, to mu w tym pomagaj, gdy on o to się stara, ale nigdy tego od niego nie żądaj. Takim głaskaniem po główce zdziałasz znacznie więcej niż żądaniami. Naprawdę.

A teraz popatrz na to od drugiej strony.

Jeśli żądasz czegoś od swojego chłopaka, a on tego nie spełni, to jest to dla ciebie mocno frustrujące. Jeśli zaś było to tylko twoje pragnienie, a nie żądanie, to pomyślisz sobie trudno, może jeszcze kiedyś, może się spełni. To czy coś jest twoim pragnieniem, czy też jest żądaniem, w gruncie rzeczy ma o wiele większe znaczenie w stosunku do ciebie samej niż w stosunku do twojego chłopaka. Warto więc żądać rzeczywiście tylko tego do czego ma się prawo.

Każdy ma prawo do własnej tożsamości, a więc prawo bycia tym kim jest oraz prawo decydowania o tym, kim chciałby być. Są to prawa elementarne, tj. każdy ma do tego prawo (ty, twój ukochany, twój niekochany, każdy) oraz są to prawa niezbywalne, tzn. tych uprawnień nie powinnaś nikomu przekazywać; dobrze jest, jeśli wokół ciebie są ludzie, których możesz się poradzić, jeszcze lepiej, jeśli tej rady szukasz u Boga, ale decyzja zawsze powinna należeć do ciebie (oczywiście Bóg nigdy nie będzie ci niczego narzucał, ale ludzie niestety bywa, że tak, a ty czasami chcesz, by to inni za ciebie decydowali).

Z tego właśnie wynika, że z jednej strony zawsze masz prawo żądać uszanowania tego kim jesteś, masz prawo żądać, by nikt ci nie narzucał jaką powinnaś być, ale z drugiej strony nie masz prawa żądać czegokolwiek innego, bo każde inne żądanie byłoby naruszeniem czyjegoś prawa do własnej tożsamości.

Jeśli zaś i tak sobie myślisz, że jesteś na tyle sprytna, by wyegzekwować swoje żądania, to muszę cię zmartwić - będzie to na krótką metę. Bo masz tylko jeden rzeczywiście skuteczny środek - odmowę wszelkich kontaktów, ale wtedy zmiana ciebie już nie dotyczy.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz